Czwartek 28 maja 2020……………
Tego dnia z rana wybrałem się do lasu na spacer z rodzicami, ciągnie nas tam zawsze i o każdej porze 🙂
Podreptaliśmy sobie z godzinkę, powoli obieramy kierunek na samochód zostawiony przed lasem. Nagle słyszę dźwięk messengera. Oho 😉 pierwsze skojarzenie koledzy piszą że coś leci chyba 🙂 Przeczucie mnie nie myliło 🙂 Kolega Mariusz pisze: Pilotka leci w Twoją stronę 🙂 Sprawdzałem rano predykcje – jak zawsze z resztą – te pokazywały raczej loty dalekie i nie dla mnie.
Odpalam mapę i zdalny dostęp do maliny z postawionym na niej SPDXL-em, przyglądam się i przyglądam, patrzę tak z niedowierzaniem a sonda zamiast wznosić się koło 2 do 3m/s zasuwa w górę między 5 a 6.5m/s. WOW 😀 Poszło po prostu więcej gazu do balonu. No nic, dzida w kierunku auta bo predykcje jednak są obiecujące i wszystko wskazuje na to że sonda spadnie od nas około 1 km !!!!!! Widzę już auto, sonda pęka na wysokości 10359m !
Spada ! Pilotka obiera kierunek na bardzo dużą kopalnię piasków kwarcowych i kaolinu Biała Góra.
Miejsca oznaczone na czerwono to upadki obu sond.
Dreszczyk emocji bo wszystko wskazuje na to iż sonda zamierzać spaść centralnie w kopalni – nie dobrze, nie dobrze ! Znowu dźwięk messengera się rozlega, PIK PIK PIK PIK wiadomości się sypią jedna po drugiej. Co jest? No już widzę sondę 😀 pomyślałem
Tym razem dobija się Krzysztof, no gdzie Ty jesteś ? Leci druga !!!!!!!!!! Też zielona !!!! No super ! Pięknie ! Cholera ! Puścili drugą sondę na tej samej częstotliwości – jasny gwint , może nie być niskiej ramki ze spadającej już sondy ze względu na wzajemne nakładanie się sygnałów. Nie myliłem się, ja zgubiłem pierwszą sondę na 2km ( z powodu opisanego powyżej), inna stacja oddalona zrzuca na szczęście niżej 1km, chodź na pilotkę nad środkiem lasu to i tak sporo. Ja już w aucie, jadę szybko na dom po sprzęt do dekodowania i radio – bo kto by się spodziewał że coś poleci :D. Od teraz trzeba to będzie zmienić, w torbie którą mam zawsze ze sobą jest już miejsce na YAESU VX2, malutkie zgrabne i zaprogramowane na sondy już 🙂 jeździ ze mną 🙂
Zabieramy z tatą sprzęt do auta, kierunek znany nam od lat SMARDZEWICE ! Ku przygodzie 😀 Druga sonda lata sobie w międzyczasie nam nad głową, oczywiście TTGO dekoduje bez problemów – w końcu po to zostało stworzone 🙂 Dojeżdżamy w pobliże pierwszej sondy, TTGO na dużej antenie 1m Diamonda bez problemu dekoduje sondę, bo ta nadaje !! Nie wyłączyła się po spadnięciu, ufff było by jednak troszkę szukania w lesie. Zmieniamy antenę na mniejszą i ruszamy na poszukiwania.
Do przejścia było 320m, z każdym krokiem dystans malał.
Zatrzymujemy się kiedy TTGO wskazuje 1m do sondy. Zaczynamy poszukiwania, chwilę się schodzi zanim udało się ją wypatrzeć w bujnej zieleni lasu. Jakby nie było przecież ma kolor maskujący bo zielony hihi 😉 Wisi na 16m :/ No to jak zawsze, nigdy u nas nie może być łatwo, zabrakło jej dosłownie 50cm żeby spadła na ziemię. Zaczynamy więc tą nierówną walkę. Druga sonda jeszcze sobie lata w „poziomie” leniwie nigdzie jej się nie spieszy 11 do 20 km/h, natomiast w górę idzie tak jak pierwsza również ponad normę 5 do 6m/s. Zaczynamy rozkładać wędkę, której i tak wiemy że już na dzień dobry nam zabraknie.
Tak to widać z dołu bez zoomu
I troszkę bliżej.
To istne szukanie igły w stogu siana, jak nadaje pół biedy, zawsze można poczekać do wieczora 😉 Wtedy widać jak świeci na zielono 🙂 Jak nie nadaje to już tylko szczęście albo wprawne oko 🙂
Wędka gotowa, znaleźliśmy kawałek brzozy żeby włożyć od dołu do wędki, okazuje się że jeszcze za krótki. Szukamy kolejnego, tym razem znacznie dłuższy. Chwilę nam zajmuje „machanie” takim zestawem w pionie, ręce mdleją od ciężaru, bo sama przedłużka cięższa od wędki, do tego całość buja się masakrycznie – ogólnie toczymy nierówną walkę z grawitacją i sondą przez około 40min bezskutecznie. W międzyczasie dostaję info od kolegi SPADA DRUGA !!!! Wzniosła się na 12764m.
Rzut oka na mapę, no nie to jakiś żart ? Znowu celuje w kopalnię tym razem po drugiej stronie ulicy. No jasny gwint ! Trudno tam, „Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba” jak pisał klasyk. My nadal próbujemy ostatni raz z najdłuższym kawałkiem dołożonym do wędki zdjąć pierwszą sondę, wóz albo przewóz. Udaje się ją zahaczyć i ściągnąć niżej ! Bingo !
Po szarpnięciu zawisła pięknie na akacji jakby chciała zapozować do zdjęcia 😉
Tak zazwyczaj zaplątuje się resztka balonu w gałęziach i powoduje znaczny wzrost ciśnienia u łowców ( tak wiem foto ciut nie wyraźnie wyszło bo złapało ostrość na drugi plan, ale jak się przyjrzeć to widać jak sznurek z łatwością potrafi się opleść o gałązkę) W międzyczasie dostaje info – sonda spadła ! Leży od Was 700m !!! Powinna leżeć w jakimś młodniku !
WOW 😉 Tak blisko jednego dnia to jeszcze nie widziałem w swojej karierze łowcy dwóch sond 🙂 ( oprócz duetu z Lindenbergu – ale te były wypuszczone jako zestaw na jednym kiju)
No dobra, jedną już mamy, czas „zatańczyć” z drugą „ptaszynką”. TTGO pod antenę 1m – dystans 700m zgadza się ! Nadaje i druga ! No to lecimy.
Po chwili zjawiamy się przy drugiej kopalni.
No to lecimy kawałeczek przez las do młodnika.
Mając same TTGO dochodzimy do sondy bez najmniejszych problemów. Ta sobie grzecznie wisi na małej sosence i czeka na ratunek.
Taki ciasny ten młodnik, że nawet nie ma się jak ruszyć ani lepszego zdjęcia zrobić. Już nawet nie rozkładamy znowu wędki, znaleźliśmy kawałek gałęzi. Machając chwilę udało się zdjąć ją na taką wysokość aby można było zabrać ją z sosenki ręką.
Wychodzimy z tego młodnika bo tu nawet ciężko się oddycha a w oddali zaczęło się dość mocno chmurzyć i grzmieć.
Tradycyjnie foteczka z udanych łowów.
Dzionek udany, dwie sondy złapane czego chcieć więcej ? Pamiętaj kiedy idziesz do lasu , nigdy nie wiesz czy przez przypadek nie wrócisz z sondą hihi 😉
Sonda numer 15 i 16 ląduje w statystykach 🙂
Pozdrawiam Artur SQ7ACP
Reszta fotek w galerii: