Godzina 13:25 dnia 15.09.2020 …………… pik pik pik pik pik odzywa się dźwięk sondy na skanerze w radio, od razu pojawia się uśmiech na naszych twarzach 🙂 Odpalam mapę i obserwuje lot, bo na ten dzień akurat predykcje były dość dobre.
Sonda wznosi się średnio 3m/s w górę, więc mniej więcej tyle co zawsze – to dobrze, ponieważ wolne wznoszenie oznacza zazwyczaj dalszą wycieczkę 🙂 Jeszcze raz przeliczam sobie predykt sondy na stronie http://predict.habhub.org/ ten pokazuje że sonda daleko nie odleci i powinna skończyć lot mniej więcej koło miejscowości Rylsk Mały. W międzyczasie radiosonda oddaliła się na jakieś 10km od mojej miejscowości, więc zbieramy cały potrzebny sprzęt ze sobą i w drogę. Doganiamy ją w miejscowości Czerniewice, zatrzymujemy się chwilę na parkingu próbując ją wypatrzeć ale niestety przy tej wielkości balonu około 2m tam na górze i tak małej fiolce jaką jest sonda to raczej nie możliwe. Po chwili ruszamy dalej. Uciekamy z S8 na boczne drogi jedziemy cały czas równo z nią. Sonda osiąga maksymalną wysokość 15200m i pęka. Gonimy sondę, bo co nam więcej zostało ? 😀 Mapy Google 😀 to długa bajka i zawsze dostarczają wrażeń hihi 🙂 Wpędziła nas w jakąś polną drogę o długości około 3km, po pierwszych 200m w aucie było siwo tak się kurzyło. No to co więcej zostało, droga pusta, zero zwierząt na pastwiskach, ludzi, zabudowań a droga w sumie nie najgorsza, docisnąłem więc delikatnie nogę na pedał gazu. Kurz nie nadążał za autem 🙂 widok w lusterku był mega hihi niczym goniąca nas burza piaskowa. Po kilku chwilach znów cywilizacja 🙂 pojawił się asfalt:) Pilotka spada dalej a my cały czas dotrzymujemy jej tępa. Prędkość opadania sugeruje że został dość spory strzęp balonu, do ziemi jej nie spieszno bo leci w jej kierunku z prędkością 10m/s w dół. Znów wyprzedzam sondę, jesteśmy na jej torze lotu a ona w odległości od nas 123m dokładnie 🙂 na wysokości 500m nadal jej nie widać bo spada pod słońce niestety. W ostatnich chwilach lotu kieruje się na ogrodzone sady, nie za dobrze ale trudno się mówi. na wysokości 300m skręca jednak nad pole.
Na tej wysokości gubi ją moja stacja śledząca w domu. Sonda kończy lot o godzinie 15:02. Ok nie jest źle, jest droga między sadami ale tam nie wjeżdżamy bo na niej leży rura nawadniająca jabłonki, które aż uginają się od ilości owoców.
Zjechałem więc autem na bok z drogi dojazdowej do posesji i stanąłem na boku zaoranego pola. Wychodzimy z auta, zabieramy ze sobą tylko TTGO ponieważ nadaje a wydaje się że powinna leżeć na polu.
Po chwili jesteśmy na polu, na którym owa pilotka powinna zakończyć lot, jednak nie ma jej tam nigdzie. W pobliżu jest torowisko szybkiej magistrali kolejowej, więc pewnie od zakłóceń elektromagnetycznych bzikuje GPS sondy. No to lecimy po staremu, odkręcam antenę od radia ręcznego Yaesu VX7 i szukamy na sygnał. Ten po chwili doprowadza nas do stromego nasypu kolejowego.
Tata schodzi na dół w poszukiwaniu zaginionej sondy. Po chwili szukania wraca do mnie po aparat. Tak mocno się schowała sama sonda że nie było jej widać (dobrze że miała jednak ten kawałek balonu o którym wspomniałem wcześniej że wolno spada) dlatego chciałem żeby tato zrobił foto.
Po chwili podnosi nasza zgubę 🙂 Jest ! Mamy ją ! Robimy dokumentację foto do archiwum i tu na stronę, w międzyczasie co chwilą dosłownie „przelatuje” pociąg z prędkością około 200 km/h !!!
Dobrze że poleciała jakieś 10m dalej bo skończyła by na środku torów.
Po kilu minutach zawijamy się w stronę domu. Zdążyliśmy przyjechać do domu, chwilę odpocząć za kilkadziesiąt minut znów słychać znajome pikanie czy tam sapanie jak niektórzy mówią. Ale o tym w następnym artykule……………..tutaj