Dnia 5 listopada 2019r od rana na moim komputerze po wgraniu czystego systemu a raczej dwóch 😉 Linuxa i Windowsa ,kolega zdalnie instalował mi w laptopie spdxl-a ( to taki program do dekowania sond meto o którym będzie wkrótce artykuł ). Podczas instalacji owego programu, do testów w domu włączyłem sondę żeby sprawdzić czy dekodowanie działa poprawnie. Chwilkę się zeszło bo obaj robiliśmy to z doskoku. Nagle dzwoni telefon, to mój drugi kolega Piotr. Nie ma dzień dobry, cześć, siema w słuchawce tylko taki tekst 😀 Zakładaj buty i ogień ! Pilotka spada Ci pod nosem 😀 Myślę nabija się 😉 i chce mi wykręcić kawał. Uświadamiam go, że właśnie to ja testuje sondę i to pewnie oto chodzi. Nieeeeee! Zobacz mapę krzyczy. Hmmm odpalam sobie program, zaglądam a tu ????? Rzeczywiście 35km drogi autem od domu sonda postanowiła zakończyć lot. Chwilę czasu zabrało mi dotarcie do auta z uwagi na uszkodzone kolano, muszę się poruszać o kulach. 10 minut i jestem w aucie, po drodze zgarniam mojego tatę i dzida do celu. Na miejscu jesteśmy po 25 minutach.
Na miejscu nie możemy jej znaleźć, jest sygnał ale bardzo słaby. Szukanie na kierunek zostaje. Ostatnia znana pozycja na 348 m nad ziemią. Teren niby do szukania ok, pola ale górki, dołki, wzniesienia. Z racji tego że przy ziemi dość mocno wiało postanowiłem podjechać jeszcze kawałek dalej , na pobliską górkę. To okazuje się strzałem w 10-tkę, sygnał wyraźnie wzrósł i zdekodowałem pozycję. Z racje tego, że balon był praktycznie cały, pękł wzdłuż osi pionowej robił w tej sytuacji jak to się mawia w żargonie łowców za “żagiel” i wiatr przeniósł sondę o ponad 840 m dalej !
W pobliżu sondy jest droga którą można wjechać praktycznie pod samą sondę, ale uznaję zasadę że lepiej się kogoś zapytać czy można wjechać niż później się tłumaczyć właścicielowi. Akurat z pola zjeżdżał traktor a w nim kto ? Owy właściciel – poszliśmy mówimy o co chodzi, nie było najmniejszego problemu żeby podjechać. Wjechałem z 10 m na drogę po czym zostawiam auto, za duże dziury. No nic więcej nie pozostało jak udać się po nią na pieszo, no to idziemy 320 m z buta i o kulach 😉
Na miejscu leży ona, piękna niebieska, z długim sznurkiem i resztą balonu.
Po podniesieniu balonu widać ile go zostało i dlaczego tak daleko poniosło sondę.
Pilotka wybrała sobie taki krajobraz do lądowania.
Co do długości stosowanego sznurka żartobliwie przyjęliśmy nową miarę 😉 “na dwie kule” 😉 hihi.
Pamiątkowa fotka i do domu 🙂 Akcja zakończona sukcesem 🙂
Galeria